Podobno miłość dodaje nam sił, pomaga przenosić góry, uskrzydla, powoduje szybsze bicie serca, zawroty głowy, omdlenia, trzęsące się kolana, ale… niedawno naukowcy odkryli, że miłość związana jest również z nadprogramowymi kilogramami. Czy w takim razie szczęśliwa i spełniona miłość musi oznaczać jednocześnie nadwagę? Taka informacja z pewnością nie ucieszy pań lubiących swoją znakomitą figurę.
Naukowcy znają odpowiedź
Badacze z Uniwersytetu w Glasgow dowiedli, że miłość, szczególnie w pierwszym roku, kiedy para zaczyna mieszkać ze sobą, kończy się w większości nadwagą. Przyczyną tego są romantyczne długie wieczory spędzone na wykwintnych i niekoniecznie dietetycznych kolacjach, czasem bardzo się przeciągających, którym towarzyszy nierzadko butelka dobrego wina. Do tego śniadania do łóżka i mamy przepis na kilka kilogramów ekstra. A to dopiero początek.
Miłość znaczy dokarmianie?
W naszej kulturze posiłek jest bardzo ważnym elementem związku – jeśli para chce zapewniać siebie nawzajem o swoim uczuciu, najczęściej robi to właśnie za pomocą przygotowywania różnych, często wymyślnych posiłków. Po zamieszkaniu ze sobą zmienia się również tryb i styl życia – nie trzeba już chodzić na długie spacery, kino ma się na wyciągniecie ręki, a kawa smakuje równie dobrze w kuchni, co w kawiarni. Naukowcy zbadali, że średnio przez pierwsze trzy miesiące wspólnego mieszkania ze sobą można dodać sobie nawet dwa kilogramy. Ta tendencja dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
No przecież i tak trzeba coś jeść. Tylko racjonalnie i będzie ok, a ruch jest potrzebny zawsze, nie tylko zakochanym.
Ale to przecież nie znaczy, że trzeba jeść tłusto i późno? A przygotowanie posiłków uważam za bardzo fajne.